poniedziałek, 28 grudnia 2009

Czy Jezus powróci w 2012?

Gdy zakładałem tego bloga,  załączyłem ankietę z takim właśnie pytaniem (kolumna po prawej stronie). Uczyniłem to, jak zwykle zresztą, pół żartem pół serio. W związku ze zbliżającym się końcem roku, ze zdziwieniem stwierdzam, że sam zacząłem intensywnie o tym myśleć. Zmiana, co najmniej dwóch, a nie jak w 90% przypadków, jednej cyfry w liczbie lat naszej ery, daje do myślenia. Bardzo niedawno czuliśmy się nieswojo, gdy z hukiem petard, jedynka zmieniła się na dwójkę, a trzy dziewiątki na trzy zera.



Chrześcijaństwo skażone oświeceniem i liberalizmem, myślenie o powrocie na ziemię Pana Jezusa (zgodnie zresztą z tym, co On sam obiecał i co jest częścią chrześcijańskiego wyznania wiary) odstępuje literaturze historycznej, fantastycznej i apokaliptycznej.

Chrześcijaństwo konserwatywno-biblijne, natomiast cały temat sprowadza do okrojonego wersetu (z pominięciem słowa "czuwajcie"): ... nie znacie dnia ani godziny, o której Syn Człowieczy przyjdzie. [Mat. 25:13]

Innymi słowy, bój się, bo nie jesteś w stanie niczego przewidzieć. A przede wszystkim, po prostu: "nie znacie"!

Zgodnie jednak z tym wersetem, Jezus wcale nie mówił o miesiącach i latach, ale o godzinach i dniach. Dla każdego, ufającego Słowu chrześcijanina, sprawa powinna być jasna. Tak muszę czuwać, gdyż nie wiem, który to będzie dzień i która to będzie godzina.

W innym fragmencie Jezus przyrównuje swój powrót na ziemię do sytuacji przed potopem, w czasach Noego. Arka była budowana lata i miesiące, wtedy nic sobie z tego nie robiono, ale już drzwi do niej zostały przez Boga zamknięte, konkretnego dnia o konkretnej godzinie i nie trwało to miesiącami, i latami. A o tym dniu i godzinie nikt nie wie; ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko sam Ojciec. Albowiem jak było za dni Noego, takie będzie przyjście Syna Człowieczego. [Mat. 24:36-37]


W innym miejscu, Jezus zachęca swoich uczniów, aby żyli w sposób, który nie spowoduje, że zostaną zaskoczeni Jego powrotem na ziemię. Baczcie na siebie, aby serca wasze nie były ociężałe wskutek obżarstwa i opilstwa oraz troski o byt i aby ów dzień was nie zaskoczył [Łuk. 21:34]

Mimo tego, że nie znamy "ani dnia, ani godziny", jeśli tylko zdecydujemy, nie będziemy zaskoczeni tym dniem i tą godziną!

Apostoł Paweł natomiast, jest przekonany, że chrześcijanie nie zostaną zaskoczeni powrotem Jezusa. Wy zaś, bracia, nie jesteście w ciemności, aby was dzień ten jak złodziej zaskoczył. [1 Tes. 5:4]

Wierzy tak, bo wie, że żyjąc w świetle Słowa Bożego, czyli żyjąc w sposób, który uznaję Słowo Boże, będziemy dostrzegać znaki zapowiadające jego powrót. Poza tym, źródłem światła jest obecność Ducha Świętego w naszym życiu. Ducha, który daje nam poznanie Słowa i zrozumienie czasów, w których żyjemy.

Podsumowując:
- nie wiemy, który to będzie dzień i która godzina,
- obserwując budowanie "arki", możemy spodziewać się, który to będzie rok i miesiąc, 
- mamy żyć w sposób, by nie być zaskoczonymi,
- nie będziemy zaskoczeni.

Głosowanie w mojej ankiecie, uważam więc, za jak najbardziej uzasadnione! ;)

Podyskutujemy o "mojej" eschatologii?

1 komentarz:

  1. Ja się ZGADZAM!
    Tylko że takie "czuwanie" wciąż mi się kojarzy z samopotępieniem "czuwających" za brak/niedobór miłości. De facto za nieczuwanie. Myślę sobie: a co by było, gdyby przyszedł w 2012? O, ja! Tyle czasu przeszło koło nosa, tyle spraw ważnych uległo nieważnym! Ale nie oszukuję się: taka świadomość bynajmniej nie zmienia mojego nastawienia/życia. Nie powiem sobie "trzeba czuwać" i czuwam. Potrzebne jest wciąż świeże objawienie. Po co żyję, co mam robić... i najważniejsze: robię (pomijając już "tak/nie" Jezusowi).

    Miałem już nie wytykać błędów w komentarzu - ale to będzie nieszkodliwe. Mianowicie - choć już jest po fakcie - trzeba by zmienić dla logicznej poprawności "Nie" na: "Nie, ale czy wcześniej, czy później - nie mam zdania", bo ci, co odpowiedzieli "Wcześniej/Później" to tak, jakby powiedzieli też "Nie"

    OdpowiedzUsuń