poniedziałek, 20 grudnia 2010

Przywrócić autorytet apostolskiego nauczania!

Dz.Ap. 2
42 I trwali w nauce apostolskiej...
47. ... Pan zaś codziennie pomnażał liczbę tych, którzy mieli być zbawieni.

Nauczanie apostolskie jest fundamentalną sprawa dla wzrostu i rozwoju Królestwa Bożego. Czym w takim razie ono jest?

Czy to jakaś nowa nauka? Ciekawostki, tajemnice, budzące dreszcze myśli eschatologiczne, kolejne stopnie wtajemniczenia, prowadzące do zdobycie większej mocy?

Czy może wręcz coś przeciwnego, nudne recytowanie i rozwijanie Apostolskiego Wyznania Wiary (Credo)?

Biblia jak zwykle sam się tłumaczy. Nie chodzi ani o jedno, ani o drugie.

Mat. 28
19. Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody...
20. Ucząc je przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem...

Nauczanie apostolskie, to po prostu uczenie tego, co nauczał Jezus, tego, czego nauczyli się od niego apostołowie, tego, czego mają się nauczyć narody. I żeby wszystko było jasne, nie chodzi o teorie, filozofie, koncepcje, lecz o nauczenie się nowego rodzaju POSTĘPOWANIA.

Słowo tłumaczone w polskich przekładach, jako PRZESTRZEGANIE, zgodnie z greckim oryginałem i żydowskim kontekstem, ma dwojakie znaczenie, z jednej strony jest to zapamiętanie i strzeżenie w niezmienionym sensie słów Jezusa, a z drugiej strony oznacza wykonywanie tych słów, stosowanie ich, postępowanie zgodnie z nimi. Tego mamy się uczyć i nauczyć!
Patrząc na dzisiejszy kościół, nie sposób uciec przed refleksją, że zajmuje się on bardziej strzeżeniem doktryn, niż konkretnym zmienianiem życia uczniów Jezusa.

Powrót do nauki apostolskiej, to powrót do takiego nauczania Słowa w kościołach, które wywiera skuteczną presję na słuchaczach, powodującą zmianę życia, chęć dążenie do owoców ducha i jednoznacznego składania świadectwa przed tzw. światem, że naprawdę Chrystus ma moc zmieniać życie człowieka.

Zadanie to spoczywa na głoszących Słowo, kaznodziejach, pastorach, nauczycielach. Muszą oni mówić skuteczne, żywe, ostre Słowo. A unikać mówienia słów z jednej strony "łechczących" uszy słuchaczy a z drugiej, mówienia słów potępiających, w których brak zachęty wiary.

Śmiem twierdzić, że cielesność dzisiejszego kościoła jest "zasługą" kaznodziejów, tolerujących panoszącą się w zborach anarchię, egoizm i fochy. Jeżeli słowo głoszone w kościele jest Słowem Bożym to budzi ono bojaźń i wiarę, jednocześnie. Bojaźń staje się wtedy początkiem mądrości, a wiara poprzedza działanie.

Podnieśmy w kościołach autorytet apostolskiego nauczania, które przemieni nas i otaczający świat!

3 komentarze:

  1. komentarz pastor Magdy Brody - do tego posta [zamieszczam za zgodą autorki]

    ===============================

    http://wyborcza.pl/1,75515,8813484,Rozbity_Kosciol__swiete_frazesy.html?as=1&startsz=x

    O.Ludwik Wiśniewski OP "Rozbity kościół, święte frazesy"

    Cześć Marek.

    Czytałeś to może ?

    Ja czytałam dosyć szczegółowo, przypomniały mi się liczne słowa prorocze, w tym ostatnie Bogdana Olechnowicza z konferencji w Kaliszu z tego roku "przyszedłem spuścić miecz" - czyli o Bożym ogniu i rozdziale dzielącym kościoły wewnątrz.

    Miecz, który boli, i oddziela bojaźliwych od odważnych i urzędników od sług bożych z pasją itp...

    Czytałam też twój blog o odnowie nauczania apostolskiego i mi się to bardzo skojarzyło z potrzebą głoszenia namaszczonego Słowa Bożego, bez kompromisu ale też z wiarą uwalniającą moc ku przemianie.

    On to też podnosi - innymi słowy oczywiście - ale te kazania potępiające , mówi o tym języku, który zabija i osądza - to jest ciekawe.

    Także mocne rzeczy są podnoszone .

    W ogóle to koniec dekady pierwszej XXI wieku, i zaczynamy kolejną ... szok...

    Dzięki za to co NAPISAŁEŚ NA BLOGU!

    pozdrowienia! Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było w 2010 a jak jest dzisiaj?
      Pozdrawiamy



      http://www.facebook.com/pages/Sprawiedliwi/308402009197719

      Usuń